piątek, 14 lutego 2014

To może tak prolog?

Prolog
- Michael! Matko Boska! Synku, co ci się stało?! Saro, prędko biegnij po pomoc!- Krzyk kobiety pochylającej się nad nie ruchomym ciałem dziecka wypełnił niewielkie mieszkanie.  Jej bladą twarz zalała fala łez, beznamiętnie spływających po jej licach. 
- Michael… proszę cie… - kolejne błagania z ust kobiety. Chłopiec nie reagował, jego wielkie niebieskie oczy zamarły w bezwyrazowym spojrzeniu, a  jego ciepła i delikatna dotychczas skóra , powoli i stopniowo zaczynała przybierać trupi kolor informując o zakończeniu jego egzystencji..
Stoję w drzwiach patrzę jak zamierają wszystkie oznaki życiowe mojego brata. Zaciskam w swojej dłoni samochodzik ,piekielny przedmiot, przyczyna naszej kłótni, przyczyna jego zgonu...
- Mamo… mówię szeptem podchodząc o krok w stronę rodzicielki. Kobieta przenosi na mnie swój zbolały wzrok przepełniony rozpaczą, i bezsilnością, odsuwa od siebie martwe ciało Michaela, podnosi się patrząc prosto w moje przestraszone oczy.
- Coś ty mu zrobił? Pyta łamiącym głosem, gwałtownie  łapiąc mnie za ubranie.
- Nic, mamo naprawdę , nic nie zrobiłem. Mówię ledwo słyszalnie, mocniej zaciskając ręce na zabawce…
- Kłamiesz! Widziałam, kłóciłeś się z nim o samochodzik a potem .. Twój wzrok… popatrzyłeś na niego , a on … Czym ty jesteś?! Zabiłeś go!  Zabiłeś własnego brata! Krzyczy kobieta niemal dusząc się własnymi łzami.- Ty potworze… dodaje bezgłośnie.
- Mamo.. Ja nie chciałem… Mamusiu… uwierz mi .. przepraszam… - Po mojej twarzy zaczynają spływać pojedyncze krople.


Od tamtego momentu minęło 10 lat, moja własna matka widziała we mnie potwora, mordercę, istotę potępioną nie wartą współczucia czy zrozumienia. Po pewnym czasie chyba sam zaczynałem się tak postrzegać, zostałem skazany na bezkresną tułaczkę w samotności .













Okey , prolog już załatwiony... wybaczcie błędy i nie bijcie:C
Zapytam... Co sądzicie?:D 

1 komentarz: